Ale wzięła się i Matka w końcu w garść i zorganizowała dzieciom czas. Długo nie bawiliśmy się masą solną, chyba dlatego że za pierwszym razem to ja bawiłam się lepiej od syna.
Ale tego pięknego, nudnego popołudnia postanowiliśmy spróbować jeszcze raz i to we troje. Zabawa była lepsza a i Olaf bawił się... przednio.
Filip lepił figurki już bardzo świadomie. Skupiony, dokładny, zamyślony, twórczy. Denerwuje się mój syn pierworodny gdy mu w tej pracy przeszkadza jego brat. W sumie wcale mu się nie dziwię. Olafek często jest zainteresowany co robi Filip i od razu coś mu niszczy lub zabiera. Jasne jest że dochodzi wtedy do sporu (bitwy, płaczu). Jeszcze chłopaki ze sobą nie współpracują.
Tym razem na szczęście Olaf odpuścił starszemu bratu i pobawił się trochę sam. W sumie tak go tak zabawa wciągnęła że bawił się całym sobą. Po malowaniu figurek był cały w kolorowych farbkach, niestety ubrań już nie odratowałam.
Nasze dzieła miały zawisnąć na tegorocznej choince, ale niestety nie przeszły moich norm estetycznych. Nadrobimy piernikami.
Praca Filipa |
Praca Olafa |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz