środa, 11 lutego 2015

Wyjście smoka

Pożegnaliśmy smoka, nawet go w pewnym sensie pogrzebaliśmy. Nie ma go już w naszym domu i nie będzie. Ale od początku.
"Mok" to nieodłączny przyjaciel Olafka. Nie rozstawał się z nim. Zawsze przy chwili nieuwagi z jego strony zbierałam mu go, ale Olo zaraz sobie przypominał i dalej się smoka domagał. Nie ukrywam że cała ta sytuacja już mnie denerwowała, tym bardziej że Olo zaczął już trochę mówić. I bełkotał z tym smokiem w buzi. Albo się ślinił. I znowu, jak w przypadku Filipa bałam mu się go zabrać, bo wiadomo będzie płacz.
Kiedyś jak jeszcze nie mieliśmy dzieci, ktoś kiedyś opowiedział nam historię, że ktoś oduczył swoje dziecko smoka spuszczając go w ubikacji na oczach dziecka! Ale metody, pomyśleliśmy sobie. Trochę to śmieszne a trochę straszne. Łojeeesuuu! Zrobiliśmy to samo... No może mniej drastycznie. Spontanicznie, nie planując, samo wyszło.
W tamtym tygodniu gdy szykowaliśmy się wszyscy do pracy, żłobka i przedszkola i myliśmy zęby w łazience, Michał zaczął się drażnić z Olafkiem. Już nawet nie pamiętam o co poszło i jak to się zaczęło. Michał trzymał smoczek Olafka i pytał się czy ma go faktycznie wyrzucić. Olaf twardo potwierdzał. Spytał się Michał jeszcze dwa razy, oznajmiając synowi że jak smoka wrzuci do środka to już go nigdy nie zobaczy. Olaf nadal potwierdzał. Michał za symulował wrzucenie tegoż smoka do sedesu w razie jakby Olaf bardzo źle to zniósł i pewnie bojąc się o rury kanalizacyjne. Olaf się po prostu rozpłakał. Ale myślę sobie, idziemy za ciosem. I udało się. Panie w żłobku zostały poinformowane że pożegnanie smoka nastąpiło tego ranka. I my też byliśmy konsekwentni. Oczywiście Olo wspominał smoka, ale bez histerii. Teraz już nie prosi o niego wcale. Udało się, piona!
"Ale to już było i nie wróci więcej..."
Z Filipkiem było podobnie. Fifi ciągał smoka dłużej bo 2,5 roku ale miał go tylko i wyłącznie do spania. Też nie wiedziałam jak to zorganizować, bałam się że będzie ciężko. Zawczasu kupiłam mu nawet rowerek biegowy aby mu to jakoś wynagrodzić. Nie potrzebnie, bo w tym przypadku pożegnanie było również spontaniczne. Wkurzona że  Filip znowu prosi o smoka do spania szybko obcięłam końcówkę i pokazałam że smok zepsuty. "Smok psiuty?" zapytał Filip. Tak! Dobrowolnie wyrzucił go do kosza, zrobił papa, zapłakał i zapomniał.A więc wniosek jest prosty. Jeżeli chcesz oduczyć swoje dziecko smoka, po prostu przestań mu go dawać.

4 komentarze:

  1. JAK JA DŁUGO CZEKALAM NA PANI WPIS,PRZEZ PRZYPADEK TUTAJ TRAFIALAM I JAK JUZ ZACZELAM CZYTAC TO OP POCZATKU DO KONCA JEDNYM TCHEM,I DALEJ BYLO MI MALO
    NIE UKRYWAM ZAIMPONOWALA MI PANI,WSZYSTKIM,ALE TAK W SZCZEGOLNOSCI SWOJA METARMOFOZA,SAMA CO ROKU PO ZIMIE ZMAGAM SIE Z PONADPROGRAMOWYMI KG,A ZE KOCHAM SLODYCZE IDZIE MI TO TOPORNIE,NO ALE NIE O MNIE TUTAJ,PROSZE CZESCIEJ PISAC,UWIELBIAM PANI BLOG,POZDRAWIAM ,MAMA OLI

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie,
    Chciałabym zaprosić Cię do fajnego fotograficznego MEGA konkursu urodzinowego gdzie do wygrania aż 161 nagród dla dzieciaków i rodziców :) Nagrody są przeróżne, od ubranek, poprzez pościele, kołderki, poduszeczki, zabawki, bajki, gry, ksiązeczki, na różnych gadżetach kończąc :) Zasady są niezwykle proste i w łatwy sposób można zdobyć fajne nagrody :)

    Nie chce nadużywać gościnności i nie będę wklejała tutaj linków. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to serdecznie zapraszam na mój profil, tam znajduje się blog "Babylandia". Banerek jest na pasku bocznym. Klikając w niego traficie na tą fotograficzną zabawę :)

    Od razu chcialabym bardzo przeprosić za tą autopromocję. Wiem, że wiele osób ma czegoś takiego po dziurki w nosie, jeszcze więcej z pewnością uważa to za brak wychowania czy też szacunku. Ja z całą pewnością mam w zamierze jedynie poinformowanie choć grupki ludzi o tej zabawie. Uwielbiamy zdjęcia, dlatego im więcej zgłoszeń tym zdecydowanie weselej :) Wiele osób dziękuję mi za informacje, ponieważ inaczej nie mieliby pojęcia, że coś takiego jest organizowane. Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo :) W razie czego proszę usunąć to zaproszenie... Jeszcze raz przepraszam...

    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń