Uśmieliśmy się wszyscy, nawet mój pedantyczny, poważny i rozważny mąż. Oczywiście zrobił irokeza i sobie i mnie. I o dziwo moje włosy wyglądały naprawdę dobrze. Muszę kiedyś wypróbować takie układanie "na odkurzacz".
Oczywiście okrzykom chłopaków "jeszcze raz" (Filip) i "ziaź" (Olaf) nie było końca.
Może nie powinnam, ale tylko jedno określenie ciśnie się na usta, no czubki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz