środa, 28 stycznia 2015

Jest odkurzacz...jest zabawa!

Ale mieliśmy ubaw wprost ubaw po pachy! Niby nigdy nic. Michał wziął się za odkurzanie domu, gdy te małe "wszy" oczywiście lazły pod odkurzacz. Chciał ich najprościej w świecie postraszyć i odpędzić od odkurzanego kawałka podłogi. Niestety z nimi nigdy nie jest łatwo. Nie tylko nie wystraszył ale podjudził ich do dalszej zabawy.
Uśmieliśmy się wszyscy, nawet mój pedantyczny, poważny i rozważny mąż. Oczywiście zrobił irokeza i sobie i mnie. I o dziwo moje włosy wyglądały naprawdę dobrze. Muszę kiedyś wypróbować takie układanie "na odkurzacz".
Oczywiście okrzykom chłopaków "jeszcze raz" (Filip) i "ziaź" (Olaf) nie było końca.
Może nie powinnam, ale tylko jedno określenie ciśnie się na usta, no czubki...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz