Zostały się jeszcze biedaki ze Świąt, nikt nie chciał ich jeść: chłopaki nie jedzą tego typu słodyczy, mąż nie czekoladowy, a ja od zawsze dbam o linię, co nie znaczy że nie raz miałam na nie ochotę. Postanowiliśmy z Filipem zrobić z nich ciastka "pieguski" aby tę czekoladę jakoś przemycić i ją w końcu zjeść.
Przepis, oryginał tutaj, robiłam już parokrotnie. Za każdym razem są GENIALNE. Tylko tym razem przesadziłam trochę z czekoladą, bo oprócz wielkanocnego ekwipunku dodałam jeszcze jedną tabliczkę czekolady. Ponad to dodałam dwie garści rodzynek i orzechów laskowych. Poprosiłam również Filipka aby dorzucił do ciastek swoje kolorowe draże, które dostał od babci. Wprost nie mogłam patrzeć jak się nimi objada. Bez większego entuzjazmu ale trochę wsypał do miski, resztę zostawił sobie.
Dodając tyle czekolady, zredukowałam ilość cukru do połowy szklanki a i tak wyszły bardzo słodkie. Ostatnimi czasy staram się również zastępować mąkę pszenną inną, w tym przypadku była to mąka owsiana.
Mój mały pomocnik "uśmiercił" zające i na tym skończyła się jego pomoc. Siedział przy oknie i gapił się na deszcz, pałaszując swoje draże oczywiście. Olafek smacznie sobie spał w tym czasie.
Ciastka wyszły super! I teraz za każdym razem jak idę do kuchni chapnę sobie jedno a dupka rośnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz