Fajny jest ten okres letni, wakacyjny. Organizuje się wiele imprez, festynów czy jak ja to nazywam spędów. Na każdym jest to samo: jakiś koncert, dmuchane zamki, lody, gofry, balony... nic szczególnego a jednak chodzi się na takie imprezy. W zależności od wieku, każdy chodzi na taki festyn z innych powodów. Młodzi spotykają się ze znajomymi, słuchają muzyki, starsi chodzą napić się piwka, chłopaki chodzą podrywać dziewczyny, dziewczyny chodzą aby być podrywane a matki z dziećmi chodzą dla atrakcji organizowanych właśnie dla najmłodszych.
W ten weekend były organizowane tak zwane dni naszej mieściny, gdzie chyba w każdej mniejszej miejscowości organizowane jest coś podobnego w okresie wakacyjnym. Jak mogło nas tam zabraknąć? Wózek zapakowany w polary, parasolki na wypadek deszczu, dodatkowe jedzenie, picie i portfel w pieniądze rzecz jasna!
Fajne te moje cyganiaste dzieci. Lecą do wszystkiego co jest kolorowe, wydaje odgłosy lub świeci. No, może Olaf trochę mniej ale w sumie to zrozumiałe. Filip to się już nawet za mną nie ogląda. Cieszę się bardzo że są tacy śmiali. Pamiętam, jak ja byłam mała, byłam małym dzikusem, zawsze kurczowo trzymałam się Mamy, między ludzi nie można było ze mną iść. A te moje młokosy!? Czasami aż mi niezręcznie jak na placu zabaw bawią się z innymi rodzicami.
I tym razem było podobnie. W ramach reklamy porozstawiały się różne instytucje, między innymi: biblioteka, przedszkole, gdzie organizowane były zabawy dla dzieci. Dwie godziny tam z nimi siedziałam, bo musieli wszystkiego spróbować. Super się bawili, a ja z nimi. I znowu napiszę że nie trzeba wymyślnych, drogich gier. Wystarczy piłka lub klocki, fajni ludzie i zabawa gwarantowana.
Ehh, fajne te moje chłopaki!