Wstyd się przyznać, ale nigdy nie miałam do czynienia z masą solną, może kiedyś w szkole ale jakoś nie pamiętam. Postanowiliśmy z Fifim spróbować, i podczas gdy nam Olaf przysnął wzięliśmy się do pracy.
Dla Filipka wyrabianie ciasta okazało się większą frajdą niż lepienie figurek i potem ich malowanie. W sumie mogłam się tego spodziewać, jak robiliśmy w tamtym roku pierniczki na Boże Narodzenie, było podobnie. Zabawa z mąką była fajniejsza niż robienie ciastek.
Dla Filipa podobało się odbijanie jego kończyn, (swoją drogą fajna pamiątka zrobiona własnoręcznie) i dłubanie nożem w masie solnej.
Filip do tej pory malował jedynie na papierze i się do tego przyzwyczaił. Nie chciał malować figurek, wołał "mamo kajke pełu" co oznacza "kartkę papieru". A malować bardzo lubi:) I ja pomiędzy zmywaniem i mieszaniem w garnku dolatywałam i malowałam figurki.
Chyba kończą się nam farby...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz