czwartek, 3 kwietnia 2014

Cyci pa pa

Ten czas musiał kiedyś nadejść. Czas, kiedy "uwolniłam" się od moich dzieci. Prawie od trzech i pół roku jak nie jestem w ciąży to karmię piersią. A moje potwory wysysają ze mnie to co najlepsze;)
Nie, nie, wcale tego nie żałuje. Twierdzę nawet że karmienie piersią jest cudownym doświadczeniem i zawsze było mi szkoda kobiet, które nie karmiły. Z ciążą w moim przypadku już nie było tak słodko, ale to temat na oddzielny post.
W każdym bądź razie, gdy Olafkowi stuknął roczek, zaczęłam powoli myśleć o odstawieniu go od piersi. Uznałam że już czas, chociaż oboje strasznie to lubiliśmy. Było mi o wiele prościej go usypiać i uspokajać przy piersi. No i w nocy, nie musiałam lecieć do kuchni aby robić butlę z mlekiem, tylko kładłam obok siebie i razem zasypialiśmy. Ale Olafcio zaczął już pierś wymuszać. Jak tylko położyłam się obok niego albo przytulałam, otwierał buzie i czekał na "cyci". To już był dla mnie sygnał ostrzegawczy. TERAZ, bo później będzie tylko gorzej.
Trwało to trochę, może niecały miesiąc. Nie chciałam robić tego z dnia na dzień, jak w przypadku Filipa. Najpierw karmiłam Olafcia tylko do snu, potem już sporadycznie i w końcu tylko wtedy gdy musiałam, bo piersi rosły i bolały. Już mniej więcej od dwóch tygodni Olaf nie ssie piersi. Już zapomniał, już nie otwiera dzioba za każdym razem gdy mnie widzi. Zauważyłam że nawet teraz lepiej je.
Z Filipkiem to inna historia. Gdy Fifi miał około 10 miesięcy, dowiedziałam się że jestem w drugiej ciąży. Lekarz odradził mi karmienie piersią. Powiedział że przy ssaniu w ciele kobiety wytwarza się oksytocyna (tzw.hormon szczęścia), co powoduje skurcze macicy a to w finale może powodować poronienie. Dlatego z dnia na dzień ostawiłam Filipa. Pamiętam, to był piątek. Uroczyście, ostatni raz nakarmiłam go przed spaniem, a potem się rozpłakałam. Wiedziałam że będzie mi tego strasznie brakować.
W jednym i w drugim przypadku karmienie piersią nie sprawiało mi większego problemu. Oczywiście był ból na początku, nauka ssania, poranione sutki. Ale samo karmienie maluszka rekompensuje wszystkie bóle. To naprawdę wspaniała sprawa. Niesamowita więź i przyjemność dla obojga. Trochę żałuję że już odstawiłam Olafka, ale to dla naszego wspólnego dobra. Co za dużo to nie zdrowo.
Na ten okres, gdy byłam w ciąży i karmiłam wyrzekłam się wielu rzeczy. Przez trzy i pół roku nie piłam alkoholu, nie byłam w solarium, nie piłam kawy. No i oczywiście odpowiednia dieta, bo jak wiadomo "dziecko je z mojego talerza". Z tym nie miałam problemów bo od jakiegoś czasu jestem zwolenniczką zdrowego żywienia. Ale ostatnimi czasy popijałam trochę kawy. Dzieciaki dawały mi tak w kość że musiałam się trochę wspomagać kofeiną.

Mały Fifi przy cyci
Postanowiłam, że jak przestanę karmić piersią to zrobię trzy rzeczy:
-pójdę do solarium (byłam, 5 minut)
-wypiję drinka (wypiłam, ale mi nie smakował)
-zrobię sobie tatuaż ( i wciąż się waham...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz